Morrowind RPG

Gimli

Surtius

Stoisz u bram Balmory, z nieba leje się rzęsisty deszcz, wiatr niemiłosiernie chłosta cię po twarzy. Miasto widzisz jakby za mgłą, niegdyś wspaniałe, teraz stało jakby opuszczone. To oczywiście złudne skojarzenie, bo ludności było więcej, to tutaj większość Dunmerów udała się i ogłosiłą Balmore Miastem Dunmerskim. Masz przy sobie lekko wypchaną sakiewkę z czterdziestoma sztukami złota. Przy boku widniał sztylet, schowany za płaszczem. Na plecach miałeś starą lutnie. Pociągnełeś nosem i rozejrzałeś się wokół.
- Chędożona mgła ... - pomyślałeś i...

///
Do podpisu wrzuć "Ekwipunek" czyli złoto i sztylet, lutnie i kapelusz.

Zenason

Poprawiłem kapelusz.
-Nie mam zamiaru moknąć na tym cholernym deszczu! - Mówię cicho do siebie.
Rozglądam się wokół za jakimś szyldem kupieckim, płatnerskim.

Gimli

Zauważasz nie wyrazny szyld kupca, po prawej stronie od bram.

Zenason

*Doskonale...*
Poprawiam kapelusz, wkładam ręce w kieszenie płaszcza i idę do kupca.
*Brr... Zimno*

Gimli

Wchodzisz do srodka. Od razu uderza cie przyjemne cieplo. Jest to male pomieszczenie z polkami na kazdej ze scian. Lezaly tam najrozniejsze przedmioty. Wszystko co cenne. Kupiec popatrzyl na ciebie spod kaptura i wyprostowal sie.

Zenason

Podchodzę do lady, opieram na niej dłonie i mówię do kupca poważnym głosem:
-Witam, potrzebuje lekkiego, elastycznego kirysu. Przy okazji oceń stan tego sztyletu.
Zarzucam prawą stroną płaszcza i szybkim ruchem wyciągam sztylet. Słychać charakterystyczny świst. Kładę go na ladę.
-Dobra z niego broń? Jeśli masz jakieś do zaoferowania z chęcią je zobaczę.
Gdy to mówię, widać tylko moje usta i nos, resztę przysłania kapelusz. Po czym uśmiecham się podnosząc lewy kącik ust.

Gimli

Dunmer ogląda broń, po czym mowi.
- Zwyczajny żelazny sztylet. Nic wielkiego. Co do pancerza, mam ino skorzańą kurtkę.

Zenason

-Ehh... Pokaż tą kurtkę, ile ona wytrzyma, ile jest warta? - wzdycham. - A no masz może jakieś sztylety?

Gimli

- Ano, zwykła kurtka, na szable i miecze raczej dużo nie pomoże, ale i tak bez niej nie ruszałbym nocą po mieście. Sztylety... ino takie jak pan ma.

Zenason

-To mi nie pomogłeś. A jest tu może jakieś targowisko lub coś na styl rynku? - mówię znużonym głosem.

Gimli

- Ano, w centrum miasta rynek jest.

Zenason

-Ano, dziękuje. - mówię przedrzeźniając go.
Szybki ruchem łapię za klamkę i otwieram drzwi. Wychodząc ze sklepu trzaskam nimi. Rozglądam się wokół i idę wgłąb miasta.
*W końcu znajdę to targowisko, nie mam zamiaru gadać z następnymi przygłupami. Muszę trochę przystopować...*

Gimli

Szybko znajdujesz targowisko. Nie da się go przeoczyć wędrując uliczkami Balmory. Niestety, deszcz wystraszył większą część Dunmerów. Tylko kilku handlarzy kręciło się po placu.

Zenason

Przechodzę po poszczególnych stoiskach poszukując broni i pancerza.

Gimli

Jedyne stoiska to odzież i owoce. Nikt na szczęście nie wpadł na wystawianie broni i pancerzy na ulewę.